środa, 21 lipca 2010

Era?

Człowieczeństwo żyje w tzw. naszej erze (n.e.). Ludzie dzielą się na tysiące mniejszych grup, które być może mają swoje pewne epizody w życiu. Programiści PHP pewnie żyją już w erze PHP5, niektórzy pewnie jeszcze w PHP4. Webmasterzy wkraczają w HTML5, Polacy są w erze nowego prezydenta. A jak to jest z erą wszystkich Internautów?
Prymitywnie chciałbym podzielić ery Internautów na popularność przenośnych pamięci masowych. Mówię „Internautów”, a nie „Użytkowników komputerów”, chodź w dzisiejszych czasach jest to raczej to samo.
Pamiętam erę dyskietek, chodź żyłem w niej najkrócej lub nie żyłem w niej wcale, lecz przez pewien czas czerpałem z niej pewne korzyści, gdy za dobrą płytę CD musiałem zapłacić dwa złote, a nie sześćdziesiąt groszy. Wtedy w mojej głowie był szał na „minigierki” ważące mniej, że te półtora megabajta, które mieściła dyskietka. Sam nie miałem Internetu, wujek też nie, ale znosił gierki ze szkoły. W grach chodziło głównie o to, aby ośmieszyć Bin Ladena. Ktoś to jeszcze pamięta?
Następną moją erą była era płyt CD. Pamiętam płytki rw na które się nagrywało głupoty, kasowało i tak wkółko.
Era DVD w sumie nie trwała tak długo, zanim weszła era następna, lecz akurat ten okres panowania płyt DVD cechuje fakt, że trwa do dziś. Ja rozpocząłem w swoim domu tę erę, kiedy tylko dostałem nagrywarkę płyt DVD. I podobnie jak z płytami CD – nagrywałem na te płyty wszystko – nie ważne co. Jeśli była czysta płyta DVD (lub też CD, lecz to rzadziej), to musiała być ona nagrana. DVD były nośnikami filmów, które następnie oglądaliśmy w domowym zaciszu. Tych płyt szło tak bardzo dużo, że bywały momenty, kiedy płyta naprawdę była potrzebna, lecz jej nie było i było wkurwienie.
Dziś leżą sobie czyste, na półce. CD i DVD. Tych pierwszych jest jakby więcej, niż tych drugich. Wniosek nasuwa się prosty – aplikacje są po prostu za duże, aby przenosić je na płytach CD (a i jedna DVD nie zawsze wystarczy).
Następna era była (i chyba nadal jest spotykana), to okres HD-DVD, Blu-ray oraz pendrive’ów. To także czas kart pamięci, oraz przenośnych dysków twardych. Przyznaję, że z pierwszego i drugiego nigdy nie korzystałem. Z dysków twardych okazyjnie. Pendrive jest mojemu sercu o niebo bliższy, niż karta pamięci, z której nie korzysta(łe)m praktycznie wcale. Pendrive miały to do siebie, że były uniwersalne. Można było na nich przenosić wszystko – wszędzie tam, gdzie był port USB. Gdy wszedł na rynek Windows Vista, okazało się, że pendrive może służyć jako dodatkowa pamięć operacyjna (czy tam pamięć cache) – dzięki dostępnej osłudze Ready Boost w tym systemie.
W ostatnią erę wszedłem stosunkowo niedawno. Ten okres nazywa się „Era szybkiego Internetu” i wymiana plików przebiega już wewnątrz sieci. Wygodniejszy sposób, gdyż możesz się dzielić z kilkoma (tysiącami!) osób jednocześnie. Muzyki słuchasz „w chmurze”. Jedynym minusem tej ery, jaki JA widzę, to mała ilość domów z dostępem do szybkiego Internetu. Ceny jednak spadają i możliwe, że niedługo będzie z Polski druga Japonia. Sam mam 6 mbps i widzę wyraźną różnicę, gdy Internet przyśpieszył mi o 100%